Okres świąteczno-noworoczny za nami. Jak co roku trochę mi żal tych lampek na choince, drzewka w pokoju i błyskotek...
Z drugiej strony, pogoda tej zimy nie sprzyja tym świątecznym akcentom w mieszkaniu. Jakoś już przestały mi pasować, gdy za oknem nie ma śniegu ani mrozu, gdy pada deszcz a czasami nawet mocno świeci słońce. Aura coraz bardziej składnia moje myśli ku wiośnie...
W takim "rozdartym" nastroju rozebrałam choinkę, zebrałam dekoracje związane z Bożym Narodzeniem porozstawiane po całym domu, skrzętnie spakowałam i schowałam głęboko, aby czekały do następnego roku.
Nie do końca godząc się na rozstanie z magiczną świąteczną atmosferą, a jednocześnie tęskniąc już trochę za wiosną...
zrobiłam sobie na stole dwa w jednym
... BOŻONARODZENIOWE WSPOMNIENIE z OCZEKIWANIEM NA WIOSNĘ :)
Bardzo lubię takie gałązki...i wcale nie przypominają mi o świętach... są takie oryginalne, lekkie i delikatne...na zimowe wieczory idealne, a wiosna... też już mi do niej tęskno... na zimę się obraziłam! W tym roku się nie popisała! :) Miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuń:) gałązki... "na zimowe wieczory" no właśnie!! też tak je widzę, ale zima o nas zapomniała :)) chociaż podobno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ja chyba jednak chcę już wiosnę :)
UsuńI wyszło Ci super !!! Połączenie wręcz magiczne. Świetnie uchwycone dwa w jednym. Bardzo mi się podoba:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Dziękuję i... pozdrawiam :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń