GOŹDZIKI... dyżurne kwiaty PRL-u.
Wiele osób ich nie lubi, ponieważ kojarzą się ze słusznie minionymi czasami :) Legendy krążą na temat pojedynczych goździków wręczanych paniom w zakładach pracy na Dzień Kobiet czy białoczerwonych bukietów, którymi witano oficjalne delegacje albo kładziono na pomnikach z okazji różnych rocznic.
A ja... bardzo lubię goździki :)
Wiele osób ich nie lubi, ponieważ kojarzą się ze słusznie minionymi czasami :) Legendy krążą na temat pojedynczych goździków wręczanych paniom w zakładach pracy na Dzień Kobiet czy białoczerwonych bukietów, którymi witano oficjalne delegacje albo kładziono na pomnikach z okazji różnych rocznic.
A ja... bardzo lubię goździki :)
Aktualnie goździki wracają do łask. I nic dziwnego, wszak odrzucając "obciążenia historyczne" widzimy piękne delikatne kwiaty, które zarówno same, jak i w towarzystwie innych roślin wyglądają naprawdę ładnie.
Występują w odmianach różniących się kształtem i wielkością kwiatów oraz kolorem, od białego, poprzez różowy i czerwony aż po... czarny.
Ja bardzo lubię białe kwiaty, goździki w tej odsłonie są szczególnie ładne. Najładniejsze w wersji "sauté", niczym nie przybrane. Uwielbiam je mieć na stole...
Tym razem użyłam naczynia, które pozwoliło na wykorzystanie inspiracji towarzyszącej mi od jakiegoś czasu, o czym pisałam w poście Ikebana... inspiracja na nasz stół . Oczywiście, mój wazon nie ma nic wspólnego z ikebaną, ale z nią mi się kojarzy :) I, jak się okazało... nie tylko mnie :)
Ja również goździki bardzo lubię !!! a szczególnie białe. U Ciebie w towarzystwie kielich prezentują się wyjątkowo pięknie :)))
OdpowiedzUsuń'Pozdrawiam Cie serdecznie.
Dziękuję :) Zapraszam ponownie :)
Usuń