Mikołaj przyniósł mi w tym roku bardzo atrakcyjny i bardzo potrzebny - nie wiem skąd wiedział - prezent, a mianowicie... czytnik inkBOOK`a. Tuż przed Šwiętami zepsuł się mój tablet, na którym dotychczas czytałam książki.
Zaraz po Świętach ruszyłam do sklepu, aby kupić etui na moją nową "bibliotekę". W odróżnieniu od mojego starego topornego Prestigio, mój nowy czytnik wydawał mi się tak delikatny, że bałam się panicznie o to, aby mi nie wypadł z reki, jak wyciągam go z torby na przykład w metrze, na schodach albo w zatłoczonym wagonie (czytam nawet jadąc w największym tłoku).
Źle trafiłam :)
Po przedświątecznym szaleństwie Rodaków, w sklepach zastałam tylko puste półki, etui na mój model po prostu wymiotło. Wróciłam niepocieszona :(
Mam za sobą pewne doświadczenie... kiedyś, w wyniku niefortunnego ruchu mojego psa, upadł na podłogę telefon, który dostałam w prezencie przed sześcioma dniami. Ekran roztrzaskał się w drobny mak. Nie będę rozwodzić się nad tym, co z tym pasztetem zrobiłam. Tak czy siak... trauma pozostanie mi chyba do końca życia :)
Chciałam jak najszybciej dokończyć - na moim nowym e-book`u - czytanie przerwane awarią tableta, czytanie nie dawało mi jednak żadnej satysfakcji, gdy drżałam cały czas o sprzęt.
Mając przed sobą perspektywę kilku tygodni wyprzedaży przed nowymi dostawami... postanowiłam uszyć sobie etui na e-book`a.
Pogrzebałam w szufladach i do swojej produkcji wybrałam:
- kawałek filcu w kolorze ciemnego beżu - jako materiał podstawowy,
- granatowo-białą tasiemkę - do wykończenia,
- kawałek tektury - do usztywnienia,
- gumki w trzech kolorach (nie udało się w jednym kolorze) - na uchwyty mocujące,
- białą filcową śnieżynkę - do ozdoby.
Do tego nici, igła, nożyczki i... mogłam zaczynać moją radosną twórczość :)
Wycięłam dwie warstwy filcu o szerokości dwa razy większej niż mój e-book (z lekkim zapasem na szwy), włożyłam między nie - z jednej i z drugiej strony - dwie tekturki wielkości odpowiadającej dokładnie wymiarom e-book`a, zostawiając nieusztywnione miejsce na środku między nimi. Następnie przeszyłam moje dwie warstwy filcu szwem bardzo blisko tekturek (po zewnętrznej krawędzi), co dało mi efekt "okładki" z miękkim środkiem. Na prawej wewnętrznej stronie mojej okładki wszyłam gumki tak, aby dobrze trzymały e-book`a, a następnie przycięłam ile się dało szew na zewnętrznym rancie okładki. Na koniec obszyłam całość tasiemką, przykrywając wszystkie miejsca zszycia i wszyłam gumkę zewnętrzną. Chcąc zaakcentować zimową porę i okazję, z jakiej dostałam e-book`a - przyszyłam z przodu śnieżynkę z filcu, którą niebawem odpruję i zostawię samą gumkę albo... wymyślę inny motyw dekoracyjny.
I tak, stałam się posiadaczką etui na e-book`a, fundując sobie absolutny komfort czytania. Ładny czy brzydki, nie ma to absolutnie znaczenia, w końcu to kwestia gustu. Co by o nim nie powiedzieć, na pewno jest... jedyny w swoim rodzaju :)
No cóż... potrzeba jest matką wynalazku :)
Mogę powiedzieć, że połączyłam piękne z pożytecznym :)
Mam ochronę na swojego e-book`a, już właściwie nie myślę o kupieniu "prawdziwego" etui ze sklepu (stówka w kieszeni), a przy okazji kreatywnie spędziłam czas, co dało mi dużo radochy :) Zupełnie niezależnie od osiągniętych efektów :)
Czasami warto zadziałać niestandardowo... dla samego siebie :)
Zachęcam :)
Bardzo fajnie wygląda
OdpowiedzUsuń